TRZA KLIKNĄĆ BO CZASAMI FILMIKI SIĘ NIE ŁADUJĄ ;)

wtorek, 27 czerwca 2017

"Diuna" Frank Herbert



Książka "Diuna" Franka Herberta to pozycja doskonale znana chyba każdemu fanowi science-fiction, a przez wielu jest uważana za najdoskonalsze dzieło pisane tego gatunku. Herbert stworzył gigantyczną historię opowiadającą historię walk o władzę w dalekiej przyszłości gatunku ludzkiego (i nie tylko), gdy zasiedliliśmy wiele planet. Fabuła obraca się wokół rywalizacji dwóch wielkich rodów: Harkonnenów i Atrydów o władzę nad z pozoru niefortunną (z powodu ciężkich dla życia warunków) dla osadnictwa pustynnej planety, tytułowej Diuny. Świat ten jest jednak obdarzony pewną ważną dla utrzymania ładu w galaktyce substancją - przyprawą, która umożliwia m.in. jasnowidzenie i jest niezbędna dla obywania lotów kosmicznych. Głównym bohaterem jest Paul Atryda następca tronu w swoim rodzie który skrywa pewną tajemnicę i na własnej skórze doświadczy bezwzględności rywalizacji z Harkonnenami... Książka jest obowiązkową pozycją dla każdego fana SF.



piątek, 23 czerwca 2017

"Darth Bane: Droga Zagłady" Drew Karpyshyn



"Dart Bane: Droga Zagłady" to jedna ze sztandarowych książek z Expanded Universe (nazywanego dzisiaj Legendami) ze świata Gwiezdnych wojen, która stanowi pierwszą część trylogii o tytułowym Darthcie Banie i jako taka jest moim zdaniem jej najlepsza częścią. Fabuła opowiada o Dessselu, Apatroskim górniku wychowywanym w ciężkich warunkach, który stał się potem Lordem Sithów, o wdzięcznym imieniu Bane (Zguba) i jego drodze do ustanowienia Zasady Dwóch. Książka jest bardzo wciągającym studium powstawania zła jakim są Sithowie w świecie Gwiezdnych wojen i stanowi interesujące uzupełnienie całego tego uniwersum. Autorem tego dzieła, podobnie jak całej trylogii jest Drew Karpyshyn, autor wielu książek związanych z grami, co widać również w tej książce - mamy tu m.in. liczne nawiązania do Revana, bohatera pierwszej, niezwykle udanej z części gier Knights of the Old Republic. Książka jest chyba obowiązkową pozycją dla fanów starego EU (zastąpionego teraz przez nowy kanon Disneya) i jako tako ciekawą lekturą którą można polecić również innym fanom Star Wars, chociaż może niekoniecznie miłośnikom klasycznych lucasowskich historii.


BO CZASAMI W CANDIDZIE AURIS ZDARZAJA SIĘ DZIWNE MYŚLI... ;)

niedziela, 18 czerwca 2017

The Wolf Among Us

"The Wolf Among Us" to dzieło studia Telltale Games i kolejny gameplay Remigiusza Maciaszka, który genialnie wprowadza nas w klimat przedstawiony nam w grze. Fabuła stanowi ciekawe połączenie wielu doskonale nam znanych baśniowych historii, a głównym bohaterem jest tu niejaki Bigby, będący swojego rodzaju detektywem w środowisku uciekinierów z przeróżnych baśni, którzy postanowili zakosztować życia w naszym świecie. Ogląda się dosyć przyjemnie, podobnie jak inne gameplaye tego streamera, a całość wyposażona jest w polskie napisy (które uprzednio, w trakcie oglądania należy włączyć) pozwalające ogarnąć nam fabułę gry.









poniedziałek, 12 czerwca 2017

Cykl "Turnieje Boże" Pierre Barret, Jean-Noël Gurgand ("Templariusz z Jeruzalem", "Grosz Ubogich", "I my pójdziemy na kraniec świata")



Cykl "Turnieje Boże" Pierrea Barreta i Jean-Noëla Gurganda to bez wątpienia jedna z ciekawszych pozycji z gatunku książek historycznych jakie dane mi było przeczytać - trzy tomy tej serii stanowią z całą pewnością świetny przewodnik po średniowiecznym świecie widzianym okiem zarówno zwykłych rycerzy (tutaj prym wiedzie akcja widziana oczami głównego bohatera książki, Wilema), jak i najbardziej wpływowych postacii ówczesnej Europy. W całym cyklu podzielonym na jakoby trzy różne historie obserwujemy przygody francuskiego rycerza Wilema d’Encaussea, który bierze udział kolejno w trzech różnych wydarzeniach: najpierw krucjacie na bliskim wschodzie, następnie w wyprawie przeciwko Katarom, by w finałowej części odbyć pielgrzymkę do Composteli. Wszystko to w tle wydarzeń historycznych tamtego okresu przedstawianych nam również z punktu widzenia innych postaci, nierzadko możnych tamtych czasów, o których dziś możemy czytać chociażby na łamach podręczników szkolnych. Myślę, że to właśnie historyczna zawartość książki (ubarwiona oczywiście wstawkami fabularnymi) stanowi w dużej mierze o wartości tej serii, którą z czystym sercem mogę polecić miłośnikom średniowiecza jak i wielbicielom ciekawych historii w ogóle.

sobota, 3 czerwca 2017

"Ostatni królowie - wojownicy Europy"

"Ostatni królowie - wojownicy Europy" to świetna seria dokumentalna na kanale Polsat Viasat History, opowiadająca o średniowiecznych władcach Europy, którzy rywalizowali o koronę Anglii. Punktem kulminacyjnym trzyodcinkowej serii jest bitwa pod Hastings, oraz towarzyszące jej wydarzenia, a wcześniej obserwujemy wypadki poprzedzające to przełomowe w dziejach Wysp Brytyjskich wydarzenie. Doskonale pokazuje tak różne aspekty krzyżujące się w tamtym okresie jak zmierzch ery wikingów, czy koniec panowania władców anglosaskich w Anglii. Seria jest poprowadzona bardzo sprawnie i rzetelnie, bez zbędnych fajerwerków, czego niekiedy brakuje współczesnym produkcjom dokumentalnym. Ze swojej strony polecam wszystkim miłośnikom średniowiecznych dziejów Europy.


"Obcy: Przymierze" (2017)




*Uwaga, małe spoilery w tekście!*


Kolejny film o Obcym, wyreżyserowany przez, a jakże, Ridleya Scotta jest następcą "Prometeusza", który przez krytyków został przyjęty z mieszanymi uczuciami. "Przymierze" pod względem fabularnym jest jego bezpośrednią kontynuacją, a jednocześnie prequelem "Obcego - ósmego pasażera Nostromo".
Akcja filmu ma miejsce 10 lat po wydarzeniach z filmowego poprzednika. Zaczyna się dosyć interesującą rozmową androida Waltera (Michael Fassbender) ze swoim stwórcą Peterem Weylandem (Guy Pearce). Jest to początek wątku związanego z rozważaniami nad istotą człowieczeństwa i sztucznej inteligencji, który będzie się ciągnął do końca filmu i będzie jego główną "osią filozoficzną". Następnie akcja przenosi się na pokład statku kolonizacyjnego, tytułowego "Przymierza", którego kapitanem jest Oram (Billy Crudup), a jednym z członków załogi sam Walter. Statek odbiera zakodowany sygnał z jednej z planet (wątek podobny do pierwszej części "Obcego"), której jedynym mieszkańcem jest znany z "Prometeusza" inny android David (podwójna rola wspomnianego wcześniej Michaela Fassbendera). okazuje się, że na załogę czeka na planecie śmiertelne zagrożenie.
Film pod względem fabularnym przypomina "Prometeusza". Mamy tu do czynienia z naprawdę niezłą grą aktorską i wątkiem głównym wyjaśniającym i uzupełniającym niektóre tematy z pierwszego "Obcego" (Mamy tu m.in. wyjaśnienie pochodzenia samego ksenomorfa). Jednocześnie jednak pozostawia on niedosyt związany z niewyjaśnieniem wielu innych wątków rozpoczętych w "Prometeuszu" (chociażby motywów kierujących Inżynierami).




Ogólna ocena filmu zależy indywidualnie od tego czego potencjalny widz spodziewa się od filmu. Jeżeli ma nadzieje na klimaty podobne do starych filmów z Obcym to może (aczkolwiek nie musi) się poczuć nieco zawiedziony. Jeśli jednak klimat bądź fabuła "Prometeusza" nie stanowiły dla niego ciężkiego orzecha do zgryzienia, to będzie sie również dobrze bawić na "Przymierzu".

The Last of US: Left Behind

A to już dodatek do The Last of Us - Left Behind. Pokazuje on losy Ellie w dwóch perspektywach czasowych: poprzedzającej podstawkę gry i drugiej, niejako wkomponowanej w środek historii pokazanej w The Last of Us. Polecam dla tych którzy znają fabułę oryginału.





The Last Of Us

Gameplay z The Last of Us w wykonaniu Remigiusza Maciaszka. Sam nie grałem, bo nie mam PlayStation, ale bardzo podoba mi się fabuła i klimat w tej grze, potęgowany dodatkowo w świetny sposób przez ww streamera. Gra opowiada o pladze swojego rodzaju zoombie, spowodowanej przez agresywne grzyby, które infekują ludzi swimi zarodnikami. Głównym bohaterem jest tutaj Joel, który po traumatycznych przeżyciach związany z apokalipsą musi zaopiekować się nastoletnią Ellie, która skrywa pewną tajemnicę... Pozycja warta uwagi przez każdego zainteresowanego tematyką postapo. W sumie gameplay ogląda się jak dobry film.






„Azyl” (2017)



Film „Azyl” (W oryginale „The Zookeeper's Wife”) jest amerykańską produkcją historyczną, opowiadającą nam o losach rodziny Żabińskich, którzy w trakcie II wojny światowej ratowali żydowskich uciekinierów z getta warszawskiego, ukrywając ich na terenie Ogrodu Zoologicznego w Warszawie. Po wojnie państwo Żabińscy zostali uhonorowani tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, najwyższym izraelskim odznaczeniem przyznawanym nie-Żydom, a mającym za zadanie uhonorować osoby ratujące Żydów z Holocaustu. Warto w tym miejscu powiedzieć, że w gronie uhonorowany tym odznaczeniem najwięcej jest właśnie Polaków (ponad 6600 osób). Rolę polskiej pisarki Antoniny Żabińskiej, która związana jest z zoologiem Janem Żabińskim (Johan Heldenbergh) gra Jessica Chastain, która na pewno dobrze wywiązała się ze swojej roli, natomiast rolę ich syna Ryszarda zagrał Timothy Radford. Do innych aktorów grających w filmie wartych wspomnienia należy jeszcze na pewno Daniel Brühl w roli Lutza Hecka. Warto w tym miejscu powiedzieć, że film może nie jest dziełem specjalnie wybitnym, ale na pewno sprawnie zrealizowanym, a sama historia może trzymać w napięciu do samego końca. Na pewno natomiast to, co jest godne uwiecznienia na taśmie filmowej to sama historia, która znakomicie pokazuje poświęcenie Polaków, którzy w trakcie wojny narażając własne życie (w okupowanej Polsce, w jako jedynym kraju pod władzą nazistów groziła kara śmierci za ukrywanie Żydów), decydowali się pomagać Żydom. Aż dziw bierze, że tego typu produkcja nie mogła powstać w Polsce, ale musieli ją opowiedzieć światu dopiero Amerykanie, którzy po raz kolejny doszli do wniosku, że czasami to życie pisze najciekawsze historie i pokazali nam jak w sprawny sposób przenieść je na ekran.




Film polecam miłośnikom realiów drugiej wojny światowej, a także dramatów biograficznych – ci widzowie nie będą zawiedzeni po projekcji.

„The Walking Dead” (2010-)





Popularny na całym świecie serial „The Walkig Dead” jest już fenomenem o niespotykanej skali. Świadczy o tym jego niesłabnąca popularność w wielu krajach i to pomimo tego, że właśnie zakończył się jego już siódmy sezon.
A wszystko zaczęło się w 2010 roku od serii siedmiu odcinków pierwszego sezonu, w którym zaprezentowano nam wizję post-apokaliptycznego świata, po wybuchu tajemniczej epidemii (jej początki możemy oglądac w spin offie serialu "Fear The Walking Dead"), zmieniającej ludzi po śmierci w zombie. Do świata tego wkraczamy wraz z głównym bohaterem, szeryfem Rickiem Grimesem (Andrew Lincoln), który budzi się w opuszczonym szpitalu i początkowo nie wie nic o zaistniałej epidemii. Wraz z rozwojem akcji poznajemy kolejnych bohaterów m.in. żonę Ricka Lori Grimes (Sarah Wayne Callies), jego przyjaciela Shanea Walsha (Jon Bernthal), syna Carla Grimesa (Chandler Riggs) czy charyzmatycznego Daryla Dixona (Norman Reedus). Ten ostatni swoją drogą doczekał się już statusu postaci kultowej, nie wiem dokładnie czy bardziej z powodu swojego charakteru czy oryginalnej broni której używa. I moim skromnym zdaniem właśnie ten pierwszy sezon serialu jest tym najlepszym – koncentruje się on bowiem na meritum sprawy, czyli na apokalipsie zombie, w tym na przyczynie jej wybuchu. W dalszych sezonach stopniowo mamy już często do czynienia z rozwodnieniem akcji, a główny ciężar fabularny przenosi się głównie na konflikty zaistniałe w grupie ocalałych z zarazy, a także na interakcję z innymi ocalałymi. W świecie „The Walking Dead” to nie sami zombie są często najgorszym problemem, ale zorganizowane grupy tych, którzy przetrwali apokalipsę i czasami mają bardzo złe zamiary wobec innych. Doskonale sprawdza się tutaj zasada, że „człowiek, człowiekowi wilkiem” zwłaszcza, gdy idzie o przetrwanie w niesprzyjających warunkach. Choć są od tej zasady odstępstwa, zwłaszcza w grupie dowodzonej przez naszego szeryfa. Wątek ten jest pokazywany z coraz większym natężeniem wraz z postępem fabularnym, momentami nadając wręcz specyficzny klimat kolejnym odcinkom.



Całość ma całkiem zgrabną budowę, dzięki czemu zadawala fanów zarówno horrorów jak i post-apokalipsy i miłośnikom takich właśnie klimatów ją polecam.

„Maria Curie-Skłodowska” (2016)





„Maria Curie-Skłodowska” to koprodukcja Belgijsko/Francusko/Niemiecko/Polska opowiadająca o życiu słynnej naukowiec, laureatce nagrady nobla za badania nad promieniotwórczością. Jako jedyna kobieta w historii dwukrotnie otrzymała nagrodę Nobla. W roli głównej wystąpiła Karolina Gruszka, polska aktorka, która znakomicie sprawdziła się w swojej roli. Moiżemy ją podziwiać w tym filmi obok takich aktorów jak Arieh Worthalter, Charles Berling, Izabela Kuna, Malik Zidi, André Wilms, Daniel Olbrychski czy Marie Denarnaud. Obraz jest głównie opowieścią zarówno o życiu osobistym tego wybitnego naukowca (tutaj na pierwszy plan wysuwa się chyba wątek jej romansu), oraz o niełatwym życiu kobiet z ambicjami w tamtych czasach.




Całość jest podana w dość przystępnej formie, która na pewno ucieszy miłośników biografii Marii, a także wszelkich wszystkich którzy dopiero chcieliby się czegoś więcej dowiedzieć zarówno o jej życiu jak i o czasach w których żyła bohaterka.

„Logan.Wolverine." (2017)



Film „Logan.Wolverine" jest ostatnim filmem z cyklu
„X - Men" poświęconym postaci tytułowego Rosomaka. Jest to także pożegnanie z tą rolą Hugh Jackmana, który stał się w filmach poprzedzających obecny, doskonałym wcieleniem dla tej postaci. Był chwalony za idealne odwzorowanie cech charakteru Rosomaka i także tym razem nas nie zawiódł. Tym razem jego aktorstwo dopasowało się do nowego stylu i charakteru tego filmu. Jest zatem o wiele cięższe i mroczniejsze. „Logan.Wolverine” odróżnia się bowiem od swoich poprzedników, którzy mieli bardziej komiksowy i rozrywkowy charakter – mamy tu do czynienia z większa dosłownością czy wręcz naturalizmem. Można to odczytywać na różne sposoby (niektórym może się to podobać, a innym nie), ale z pewnością zmiana jest widoczna gołym okiem. Na pochwałę zasługuję aktorstwo głównej trójki bohaterów czyli wspomnianego Hugh Jackmana, Patricka Stewarta grającego znanego z poprzednich części profesora Charlesa Xaviera oraz Dafne Keen grającą nową postać – Laurę. Spisali się świetnie dopasowywując się do klimatu filmu. Akcja ma miejsce w niedalekiej przyszłości, gdy mutanci niemal całkowicie wyginęli a Logan wraz z profesorem Xavierem oraz Calibanem wiodą życie samotników. Co do fabuły nie mam większych zastrzeżeń, ale ma ona dwa słabe punkty: pierwszym są słabo zarysowane postacie negatywne – „czarni” bohaterowie to nie jest najmocniejszy punkt tego filmu. Następną rozczarowującą rzeczą jest zakończenie, które pozostawia niedosyt, jednak może być to efekt zamierzony.


Film polecam miłośnikom takich bohaterów jak Profesor X czy Rosomak, którzy chcieliby poznać ostateczne losy swoich ulubionych postaci

"Milczenie/Silence" (2016)



"Milczenie" jest to znakomity dramat historyczny rozgrywający się w XVII-wiecznej Japonii. Opowiada on o losie jezuickich misjonarzy Sebastião Rodriguese (Andrew Garfield) oraz Francisco Garupe (Adam Driver znany ostatnio jako Kylo Ren z "Przebudzenia Mocy") którzy udają się do Japonii z misją odnalezienia swojego nauczyciela Cristóvão Ferreiry (Liam Neeson), który podobno odstąpił od katolickiej wiary i został buddyjskim mnichem. Po drodze do tego celu przeżywają oni liczne perypetie które wystawiają na próbę ich wiarę. Mocną stroną filmu na pewno jest obsada, z charyzmatycznym Liamem Neesonem na czele, a aktorstwo stoi na naprawdę wysokim poziomie.



Film polecam zarówno zwolennikom kina religijnego, jak i miłośnikom filmów historycznych. Na pewno jest to okazja dla prawdziwych koneserów kina, którzy docenią zarówno wciągajacy klimat filmu (który zawdzięczamy również między innymi wspomnianej wcześniej znakomitej obsadzie) jak i znakomiete zdajęcia azjatyckich pejzaży które możemy ujrzeć w tym dziele.

"Ciemniejsza strona Greya/Fifty Shades Darker" (2017)





"Ciemniejsza strona Greya" to melodramat będący kontynuacją "Pięćdziesięciu twarzy Greya", zaczyna się on w momencie gdy Anastasia Steele (Dakota Johnson), jest po rozstaniu z tytułowym Christianem Greyem i odnajduje się w nowej pracy u Jacka Hydea. Praca ta daje jej satysfakcje, jednak nowy szef okazuje się nazbyt zainteresowany nieco inną relacją ze swoją nową podwładną... W "Ciemniejszej stronie Greya" znajdziemy wszystko to z czym mieliśmy do czynienia w pierwszej części filmu, czyli głównie można tu oglądać płomienny romans dwójki głównych bohaterów, z tym, że tym razem to Anastasia występuje w roli przewodniej w związku głównych bohaterów. Nie jest to być może kino najwyższych lotów, ale miłośnicy romansów znajdą tu na pewno coś dla siebie, ponieważ para kochanków przeżywa na ekranie liczne perypetie, nie pozwalające się nudzić miłośnikom gatunku. Ja osobiście na tym filmie bawiłem się dobrze, choć muszę przyznać, że nie bez pomocy wspomagaczy, które pomogły mi przetrwać co poniektóre momenty filmu. Dzięki temu odebrałem film jako dobre kino rozrywkowe, a muszę przyznać, że jestem umiarkowanym fanem gatunku .






Tak więc zachęcam do odwiedzenia kin i zobaczenia filmu wszystkim miłośnikom tego typu rozrywki, a na pewno nie będą zawiedzeni, niewątpliwie pomimo wad ma on swoje zalety które pomogą z pewnością przetrwać seans nawet zwolennikom nieco innego rodzaju kina.

"Fear The Walking Dead" (2015)



Za niedługo premiera drugiej części kolejnego sezonu "The Walking Dead", więc postanowiłem opisać inną produkcję telewizyjną, rozgrywającą się w tym samym uniwersum co wyżej wymieniony tytuł, czyli jej spin-off "Fear The Walking Dead".
Serial ten posiada fabułę, która początkowo koncentruje się na losach pary głównych bohaterów - pani pedagog Madison Clark (Kim Dickens), oraz nauczycielowi Travisie Manawa (Cliff Curtis), a także ich dzieciach ( w tych rolach Frank Dillane, Alycia Debnam-Carey, Lorenzo James Henrie). Akcja rozpoczyna się w Los Angeles przed wydarzeniami znanymi z "The Walking Dead" i opowiada o początkach epidemii zombie będąc jako taka dobrym wprowadzeniem do fabuły "The Walking Dead" bo pokazuje nam co się działo gdy Rick Grimes leżał przykuty do łóżka szpitalnego. W miarę rozwoju fabuły serialu zostają wprowadzeni nowi bohaterowie, oraz lokacje, jednak właśnie to pierwsza część serialu jest najmocniejszą jego stroną. Pierwsze zwiastuny epidemii i nieświadomi niebezpieczeństwa mieszkańcy miasta stanowią idealne tło dla narastającej atmosfery grozy oraz niepewności co tak na prawdę się dzieje, a całość ogląda się z zaciekawieniem co do ich dalszych losów. Mamy później również do czynienia z takimi smaczkami jak chociażby interwencja wojska, jednak po tym akcja upodabnia się bardzo do znanej nam z "The Walking Dead" przez co serial traci nieco na swojej oryginalności.


Podsumowując można śmiało polecić tą produkcję fanom postapokaliptycznych spotkań z zombie oraz walki o przetrwanie znanej nam ze sławniejszej krewniaczki, ze szczególnym zwróceniem uwagi na pierwsze odcinki stanowiące dobre wyjaśnienie i uzupełnienie wątków z siostrzanej produkcji.

"Wikingowie/Vikings" (2013)



Za nami czwarty sezon "Wikingów", jednej ze sztandarowych produkcji kanału historycznego History, tak więc można pokusić się o małe podsumowanie dotychczasowych sezonów tego serialu.
Przede wszystkim należy wspomnieć o początkach serialu i tego jakie wrażenie wywarły na mnie pierwsze odcinki serii. A powiedzieć trzeba, że początki były świetne, żeby nie powiedzieć znakomite. I tak opowiadał on o losie niejakiego Ragnara Lothbroka, młodego wikinga który pomimo, że był zwykłym rolnikiem, to z powodu swej fascynacji zamorskimi wyprawami miał się stać na wpół legendarnym przywódcą swojego ludu, o którym mawiano, że był wybrańcem bogów. Sama opowieść początkowo pokazana jest bardzo sprawnie i oddaje ducha epoki, a co najważniejsze, jak przystało na produkcję kanału mającego historię w nazwie, jest przeplatana wieloma ciekawostkami historycznymi związanymi z przedstawianym okresem. I tak mamy tu do czynienia chociażby z kamieniem słonecznym używanym przez wikingów do nawigacji, bez którego niemożliwe byłyby ich zamorskie wyprawy, charakterystyczne w budowie wikińskie łodzie konstruowane przez inżyniera Flokiego, pierwszą wyprawę w zachodnim kierunku, prowadzoną przez nieustraszonego Ragnara, w trakcie której mamy okazję obserwować jak sprawowała się charakterystyczna formacja bojowa Normanów czy opisy wikińskich obyczajów religijnych. Do tego dochodzi przedstawienie różnych postaci historycznych jak chociażby Rollo, zwany też Rolfem, w serialu brat Ragnara. Wszystkie te smaczki bardzo sprawnie wplecione są w fabułę przez co jeszcze bardziej ubarwiają serial. Tak więc początek jest naprawdę dobry i nie można nu wiele zarzucić. Warto jednak też wspomnieć o wadach a tych niestety przybywa wraz z rozwojem serialu - w kolejnych sezonach mamy do czynienia z rozwodnieniem akcji, a serial skręca z produkcji historycznej w stronę bardziej przygodowo - obyczajowej. Wątków historycznych i ciekawostek jest coraz mniej, niektórzy aktorzy (w tym grający główną rolę Travis Fimmel) nabierają dziwnej maniery, a formacja bojowa wikingów ustępuje miejsca nieskładnej sieczce. Nawet postacie historyczne pomimo, że nadal pojawiają się w serialu, to są grane w mniej przekonywujący sposób, a fakty historyczne z nimi związane często nieco zmieniane.

Trailer serialu: https://www.youtube.com/watch?v=xdm7Z3TQhDg


Mimo wszystko, pomimo pojawiających się tu i ówdzie wad serial nadal można polecić amatorom produkcji o wikingach, ale jednak uczenia się z niego historii nie polecam. Trzeba mieć nadzieję, że w kolejnych jego odsłonach powróci on na właściwe stricte historyczne tory.

"Pasażerowie/Passengers" (2016)




"Pasażerowie" to z całą pewnością film niecodzienny i to z kilku powodów.
Po pierwsze mamy tu do czynienia z wyraźnym podziałem tego dzieła na dwie części, co jest poniekąd związane z udaną trzeba przyznać próbą połączenia ze sobą dwóch gatunków: romansu, który zdominował pierwszą, toczącą się w dość leniwym tempie wciągającą część filmu, oraz naładowanego akcją oraz efektami specjalnymi drugą jego odsłonę. Całość jest ze sobą sprawnie połączona i w wyniku tego każdy może tu znaleźć coś dla siebie. Fabuła opowiada nam o losach pięciu tysięcy osadników transportowanych w bliżej nieokreślonej przyszłości na pokładzie futurystycznego statku kosmicznego, który ma za zadanie przetransportować ich bezpiecznie do kolonii w odległej części galaktyki w stanie hibernacji. Podróż ma trwać 120 lat, jednak okazuje się , że w skutek tajemniczych okoliczności jeden z zahibernowanych członków wyprawy (Chris Pratt) budzi się o wiele wcześniej niż to było zaplanowane. Jako jedyny pasażer statku pozostający w stanie pełnej świadomości, podejrzewa że przyjdzie mu umrzeć w kosmosie zanim wyprawa dotrze do celu. Wkrótce zaczyna odczuwać samotność.
Drugim powodem tej niecodzienności jest... mała ilość żywych bohaterów, co wynika głownie z osi fabularnej filmu. Jednak ci bohaterowie, którzy zostali nam tu przedstawieni pomimo, że jest ich niewielu to z całą pewnością wystarczają aby się dobrze bawić. Jest to na pewno zasługa znakomitego aktorstwa takich gwiazd jak Jennifer Lawrence, Chris Pratt, Michael Sheen czy Laurence Fishburne.




Film stoi na odpowiednim poziomie i na pewno spodoba się zarówno fanom kina z nieco większą ilością akcji (choć tu na "rozruszanie się" tematu trzeba nieco poczekać), jak i miłośnikom nastrojowych romansów, gdyż ten wątek jest obecny w czasie całej opowieści.

"Westworld" (2016)



Serial "Westworld" to produkcja serwującego nam już wcześniej znakomite produkcje kanału telewizyjnego HBO. Powstał on na podstawie filmu "Świat Dzikiego Zachodu" z 1973 roku i podobnie jak on rozgrywa się w przyszłości w nowoczesnym parku rozrywki, stylizowanego na czasy Dzikiego Zachodu, którego główną atrakcją są roboty (tzw. hosty) do złudzenia przypominające ludzi. Roboty te są zaprogramowane tak aby odgrywały ściśle powierzone im w danym momencie role prawdziwych ludzi. Dzięki nim goście tego parku rozrywki mogą poczuć się uczestnikami wydarzeń przypominających te które miały miejsce w filmowych westernach, mogąc realizować swoje niekiedy najbardziej mroczne fantazje.
Serial opowiada nam historie członków obsługi tego niecodziennego miejsca, a także... historie samych robotów. Tak, tak nie tylko żywi ludzie są bohaterami tego serialu, ale również ich sztuczni "podopieczni". Daje to zresztą również twórcą serialu okazję do rozważań na temat sztucznej inteligencji i jej różnic od tej prawdziwej. Z drugiej strony mamy też opowieść o ludzkich perypetiach i dramatach rozgrywających się wokół uczestników tego niecodziennego show. W sumie daje nam to sporą dawkę nieco filozoficznego podejścia do przedstawianych nam w tej produkcji problemów. Mocną stroną serialu jest też na pewno obsada z wieloma gwiazdami, jak chociażby Anthony Hopkins, Ed Harris czy Thandie Newton, którzy to prezentują nam swoje znakomite aktorstwo.



Na pewno jest to pozycja nietuzinkowa i ciężko znaleźć w dzisiejszych czasach dzieło o podobnych aspiracjach, dla tego jest to obowiązkowe kino dla miłośników nieco ambitniejszego podejścia do tematyki science-fiction i poniekąd również westernowej.

"Kroniki Shannary/The Shannara Chronicles" (2016)





Ponieważ już w 2017 będzie nas czekać premiera drugiej części "Kronik Shannary" to warto by się pokusić o zrecenzowanie pierwszego sezonu serialu którego premiera miała miejsce w 2016 roku.


"Kroniki Shannary" to serial fantasy na podstawie serii książek Terry'ego Brooksa wyprodukowany przez stację muzyczną MTV. Rozgrywa się on w bliżej nieokreślonej przyszłości, po wojnie która doprowadziła do wielkiej apokalipsy, a w wyniku której ludzkość cofnęła się w rozwoju do etapu średniowiecza. W przyszłości tej mamy również do czynienia z rasami znanymi z twórczości fantasy, takimi jak elfy gnomy czy trolle, obecna jest również magia. Serial opowiada o losach grupy bohaterów: młodych Willa (Austin Butler), Amberle (Poppy Drayton) i Eretri ( Ivana Baquero) oraz starszego od tej trójki Alannona (Manu Bennett). W wyniku niezwykłego zbiegu przypadków, podejmują się oni misji ratowania drzewa Ellcrys, które stanowi barierę pomiędzy światami ludzi i demonów. Serial ma bardzo ciekawy pomysł fabularny, związany z osadzeniem realiów fantasy w czasie przyszłym w stosunku do otaczającej nas rzeczywistości, co wiąże się również ze sporą ilością mniej lub bardziej dyskretnych nawiązań do współczesności w fabule serialu.



Całość przypomina nieco kino młodzieżowe i na pewno nie jest to dzieło z gatunku specjalnie ambitnych, jednak przy małej ilości produkcji serialów fantasy na pewno zasługuje na uwagę. Na bezrybiu i rak rybą.

"Łotr 1. Gwiezdne wojny – historie/Rogue One: A Star Wars Story" (2016)



Jyn Erso ❤ Chociaż osobiście jestem zwolennikiem Expanded Universe (teraz nazywanego Legendami), to "Łotr 1. Gwiezdne wojny – historie", który to film jest częścią nowego, disneyowskiego kanonu i jednocześnie spin-offem "Gwiezdnych wojen", raczej przypadł mi do gustu, pewnie dlatego, że mniej tu powtarzania schematów niż w przypadku "Przebudzenia Mocy". Jest to miła odskocznia od wyeksploatowanej do granic możliwości serii głównej. Śmiało można powiedzieć, że wreszcie dostaliśmy jakiś świeży pomysł na "Gwiezdne wojny"!
Szczególnie warto zwrócić uwagę na świetną w swojej roli Felicity Jones, która znakomicie wpasowała się w swoją rolę głównej bohaterki, czyli nieustraszonej Jyn Erso. Wraz z innymi aktorami tworzy prawdziwą mieszanką wybuchową. Jeśli chodzi o najbardziej charakterystyczne dla filmu postacie, to odcina się nieco od tej reguły Forest Whitaker, ale może być to spowodowane słynnymi już dokrętkami do filmu, które mogły nieco zmienić wydźwięk jego roli. Ogląda się to niczym najlepsze filmy wojenne, z tym że tym razem mamy w całość wplecioną sporą dawkę science-fiction i kina przygodowego, co jest charakterystyczne dla "Gwiezdnych wojen". Warto w tym miejscu również wspomnieć o zastosowanej w filmie nowatorskiej technice animacyjnej, dzięki której mamy okazję zobaczyć na ekranie zmarłego już dawno Petera Cushinga, oraz znacznie odmłodzoną Carrie Fisher. Film może się spodobać miłośnikom starej trylogii, nie tylko ze względu na czasy w których ma miejsce akcja filmu czyli okres tuż przed Nową nadzieją, a co za tym idzie ze względu na możność spotkania starych i doskonale nam znanych postaci takich jak Dart Vader (Daniel Naprous), Tarkin (wspomniany już wcześniej animowany Peter Cushing) czy znany wcześniej z Wojen Klonów Saw Gerrera (Forest Whitaker), ale również ze względu na mroczny klimat, przypominający pierwsze odsłony cyklu. W przeciwieństwie jednak do klasycznych filmów tej serii, nie mamy tu do czynienia z czarno-biała wizją świata, ale wielokrotnie autorzy filmu serwują nam odcienie szarości, co jednak powoduje tylko efekt jeszcze większego przywiązania do postaci, oraz ukazuje nam ich złożoność.



Podsumowując, mamy tu do czynienia z naprawdę udanymi "Gwiezdnymi wojnami" w wersji disneyowskiej co napawa nieco większym optymizmem przed kolejnymi odsłonami filmów z najnowszej trylogii serwowanej nam obecnie przez tą korporację. Oby nie były on na wyrost. Można mieć tylko jedno ale - wielbiciele niemangowego podejścia do filmów mogą mieć trudności z przyswojeniem powracającej tematyki charakterystycznej chyba dla disneyowskiego studia.

Moja playlista





 Utwory muzyczne, które najbardziej lubię, będą na bieżąco aktualizowane