Film "Czerwona jaskółka" z tego roku być może nie jest arcydziełem czy dziełem wybitnym, jednak podejmuje tematykę która jest bardzo na czasie. Przywodzi na myśl skojarzenia z jednej strony ze znanym (już) byłym szpiegiem rosyjskim Anną Chapman, która otrzymała po zakończeniu swojej kariery w zawodzie nawet własny program w telewizji, a z drugiej z aferą dotyczącą traktowania kobiet w Hollywood związaną ze słynnym już hasztagiem #Metoo. Sam jestem ciekawy czy podobne metody szkoleniowe jak w wyżej wymienionym filmie nie były stosowane wobec samej Chapman. A trzeba przyznać, że metody te są dosyć brutalne. Film opowiada bowiem o rosyjskich szpiegach ze specjalnej komórki polegającej na wydobywaniu z celów informacji a pomącą uwodzenia. Główna bohaterka grana przez Jennifer Lawrence dostaje się do niej niejako przez przypadek, czy też jak by można było pomyśleć osobliwe zrządzenie losu. Gdy jej kariera baletnicy zostaje przerwana przez nieszczęśliwy wypadek, musi znaleźć pieniądze na leczenie chorej matki. Tu z "pomocą" przychodzą jej agenci wyżej wymienionej komórki, którzy wysyłają ja na zadanie specjalne, które przybiera nieoczekiwany obrót, a po którym zapada decyzja o dalszym szkoleniu jej na agentkę. Szkoleniu nietypowym i rygorystycznym, po którym przychodzi czas na praktykę...
Obsada filmu może nie grzeszy znanymi nazwiskami, ale jednak znajdują się w niej takie dwa tuzy jak wymieniona Jennifer Lawrence oraz Jeremy Irons. Jednak nie znane nazwiska czy gra aktorska są tutaj najważniejsze, ale tematyka i opowieść. Jest to bowiem film dosyć brutalny i amatorzy mocniejszych wrażeń, spod znaku chociażby piły też tu znajdą w pewnych scenach odpowiednie dla siebie wrażenia. Chociaż trzeba też przyznać, że daleko mu do poziomu dosłowności pokazywanego w tego typu filmach. Na szczęście poza warstwą naturalistyczną mamy tu też do czynienia z fabułą, która zawiera w sobie krwiste i dobrze zarysowane charaktery, dopasowane do sensacyjnej warstwy filmu.
Trailer:
Podsumowując "Czerwona jaskółka" to materiał na solidne kino szpiegowsko-sensacyjne, być może nie dorównujące poziomowi "Mostowi szpiegów", ale na pewno stanowiące nowe spojrzenie na ten jakby na to nie patrzeć dosyć nietypowy zawód...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz