Pewna moja teoria na temat pozostałości pewnej murzińskiej komórki (https://michalgora.blogspot.com/2019/06/hmm-czy-czowiek-wspoczesny-nie-jest.html) jest pod pewnymi względami ciekawa... Mianowicie homo sapiens jest istotą jak wiadomo stadną i doskonale ze sobą współpracującą... Ale nie było tak zawsze... Pewnych odruchów współpracy ze sobą mogliśmy nabrać po pewnej katastrofie naturalnej (https://michalgora.blogspot.com/2019/05/historia-wybuchu-superwulkanu-toba.html)...
Homo Sapiens przed wyjściem z Afryki nie przejawiał takich odruchów stadnych i w dużej mierze był istotą przejawiającą mniej dobrych odruchów współpracy a więcej konfliktowości...
Hmm... Patrząc na to ile głupot potrafi spowodować Bóg jest ciekawy ale w świetle mojej teorii o genie murzińskim... Mianowicie, czy gen ten nie jest czasami sprzed erupcji tambory i nie prowadzi nas konsekwentnie w stronę zagłady... Patrząc na ilość wojen religijnych i złych zasad wpajanych nam przez religie, czy nie można by podejrzewać tego genu o złe intencje... No chyba, że jest to gen potobowy który jest wystarczająco głupi i niedostosowany do rzeczywistości aby nawet nie pozwalał nam wyjść z getta i zrozumieć zasady rządzące naszą otaczającą nas rzeczywistością... ?
;o
Tylko to chyba do Boga nie pasuje... ;)
Tylko to chyba do Boga nie pasuje... ;)
;o
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz