TRZA KLIKNĄĆ BO CZASAMI FILMIKI SIĘ NIE ŁADUJĄ ;)

a tu zakupy zdrowotne... ;)

niedziela, 28 października 2018

Pierwszy człowiek (2018)



Pierwszy człowiek to obraz skrojony nie tyle na miarę filmu dokumentalnego co dobrej opowieści w formie obyczajowej z popisowymi rolami aktorów zarówno pierwszoplanowych, jak i drugoplanowych. Ukazuje on historię Neila Armstronga pierwszego człowieka na księżycu pokazaną z perspektywy rodzinnej i jako tako stanowi studium charakterów ludzkich skupionych na własnych problemach rodzinnych i zajętych nie tylko wielkimi sprawami tego świata ale i codziennymi problemami ludzkimi, często obracającymi się również wokół podstawowych problemów egzystencjalnych takich jak możliwość nie wrócenia kosmonauty z misji czy też wypadku w trakcie testów sprzętu i tu na Ziemi. Ciągła presja na Neilu wymusza zmiany w jego psychice i w kontaktach z rodziną i najbliższymi. Jedno jest pewne - życie astronauty w tamtych czasach było pełne dramatycznych niespodzianek i niebezpieczeństw które odbijały się na całym jego życiu...




W rolę Neila wciela się znany ostatnio szerokiej publiczności z "Blade Runnera 2049" Ryan Gosling, który choć na ekranie niewiele mówi to umiejętnie oddaje skrajne emocje targające jego bohaterem. Partnerująca mu Claire Foy jest już nieco (!) bardziej ekspresyjna nadając postaci żony naszego głównego mocny ryt psychologiczny. Bardzo mocną rolę zagrał też Jason Clarke znany z kolei z najnowszej odsłony "Terminatora". Gra on innego kosmonautę i bliskiego przyjaciela Neila, Eda White'a który to początkowo zamiast naszego bohatera miał być uczestnikiem pierwszej wyprawy na Księżyc. W roli jego żony Pat partneruje mu dzielnie (i udanie) Olivia Hamilton. Reszta obsady nie nie odstaje poziomem. Efektów specjalnych w filmie jest jak lekarstwo, a kiedy już są to idą one drogą tych znanych z "Dunkierki", czy mało komputerowej interwencji, a dużo realizmu i prawdziwej scenografii...

Trailer:


Film w formie opowieści rodzinnej znakomicie się sprawdza w dzisiejszych czasach gdy loty na Księżyc to już często tylko przypowiastka w stylu piosenki śpiewanej w filmie, która już w tamtych czasach nawiązywała do problemów, z budżetowaniem misji:

„Podnieśli mi czynsz, ale biali są na Księżycu. Szczur pogryzł moją siostrę, ale biali są na Księżycu. Nie mogę zapłacić rachunku za lekarza..."

poniedziałek, 8 października 2018

Venom (2018)


Venom to kolejny fenomen ze stajni filmów komiksowych Marvella, który przenosi nas do uniwersum z pod znaku Avengersów. Jest on jednak jednocześnie zasadniczo inny od reszty filmów tej marki. Mamy tu bowiem więcej powagi która zasadniczo wykracza poza utarte, zwłaszcza ostatnio, schematy znane z filmów tej serii takich jak "Thor: Ragnarok" czy nomen omen "Spider-Man: Homecoming", który to jest głównym przeciwnikiem naszego Venoma w komiksach. Powaga ta nie objawia się nam jednak w patetycznych dialogach jak to ma miejsce w niektórych częściach serii, lecz w groteskowym, lekko horrorowym klimacie filmu, który pokazuje nam od poniekąd pozytywnej strony jednego z czarnych bohaterów Marvella, czyli tytułowego Venoma. Jest to otóż przybysz z obcej planety, będący jak to określa nasz bohater pewnego rodzaju "pasożytem"... Główny bohater to jednak nie nasz przeuroczy alien tylko poczciwy dziennikarz śledczy który wpada na trop nieuczciwego naukowca, a próbując go zdyskredytować wpada w nieliche tarapaty. Od czego ma jednak swojego Venoma...




Pierwszą rzeczą jaką zwraca na siebie uwagę w filmie jest doskonała rola Toma Hardy'ego grającego rzeczonego dziennikarza. Doskonałe efekty specjalne które stworzyły Venoma dają nam pokaz tego jaką rolę we współczesnym kinie może nam zaoferować technika cyfrowa i dokąd prowadzą tego efekty. Sam Venom jest tu bowiem doskonałym aktorem i choć cyfrowy nie odstaje od reszty obsady, a wręcz chyba ją przegania swoją charyzmą, którą wkłada do tego filmu. Partnerująca Venom... tzn. Hardy'emu, Michelle Williams jest tu doskonałym uzupełnieniem, o charyzmie niemal równej naszemu czarnemu bohaterowi. Podobnie z resztą z rolą Riza Ahmeda grającego czarnego bohatera, który nie dorównuje jednak charakterem naszemu "pasożytowi"...

Trailer:


Venom to na pewno miła odskocznia od dotychczasowych filmów Marvella, zdecydowanie dla starszej widowni, z odrobiną mroku, ale i poczucia humoru. Na pewno spodoba się koneserom uniwersum...



TYLKO CO TO ZA CHOROBA... ;)?