Film "Ignacy Loyola" jest swojego rodzaju ewenementem i doskonale pokazuje w jaki sposób współcześni dystrybutorzy traktują kino o nieco niszowym znaczeniu jak ten właśnie film: premiera światowa miała miejsce w lipcu 2016 roku, podczas gdy na nasze ekrany zawitała dopiero w tym miesiącu. Chociaż tak prawdę mówiąc dobrze, że miało to w ogóle miejsce, bo film jest naprawdę nieco nietypowy jak na współczesną kinematografię. Stanowi on koprodukcję hiszpańsko/filipińską i wydaje mi się, że jego tematyka i styl dobrze oddaje kulturę tych dwóch katolickich krajów. Fabuła jego bowiem koncentruje się na żywocie świętego Kościoła katolickiego Ignacego Loyoli. Pewnym wycinku jego żywota trzeba napisać. A trzeba przyznać, że żywot miał barwny.
(TYPOWY OKRES DORASTANIA)
Początki drogi Loyoli do tego aby zostać świętym Kościoła katolickiego i założyć Towarzystwo Jezusowe były bowiem zgoła nieświęte i podchodziłyby bardziej pod treść filmu akcji niż jakiegoś żywota świętego (które to zresztą nasz bohater ma również okazję czytać). Mamy tu więc okazję obserwować iście hollywoodzką przemianę naszego bohatera, która zresztą miała często miejsce również w przypadku wielu świętych Kościoła.
Przemiana ta jednak choć dosyć filmowa nie jest pokazana trzeba przyznać w typowo hollywoodzki sposób. Widać na każdym kroku że jest to bowiem film religijny, chociażby poprzez charakterystyczną lekkość w jaki sposób prowadzona jest narracja. Jednak grono odbiorców tego filmu może być przez to większe co można zrozumieć i się do tego dostosować. Sam film łączy w sobie wiele klisz z różnych gatunków i można w nim znaleźć elementy zarówno kina przygodowego i fantasy, jak i również kina historycznego. Wiele tu pod tym względem nawiązań do starego kina religijnego spod znaku hollywood, jak i również bardziej plastyczne sceny przypominające nowsze produkcje. Jeśli chodzi o sedno sprawy i samą treść to najważniejszym motywem jest właśnie sama przemiana Loyoli z grzesznika w świętego i jako taka jest ona ukazana w dobry jak na ten gatunek sposób. Trzeba tu zaznaczy, że to dzieło nieco inne od chociażby obecnego niedawno na naszych ekranach "Zmartwychwstałego". Ale to najwyraźniej "wina" tego że to produkcja niehollywoodzka, z nieco innym nastawieniem do widza czy też budżetem.
Trailer filmu:
Film na pewno będzie gratką dla każdego miłośnika filmów religijnych, jak i dla każdego kto chce znaleźć coś nieco innego od współczesnego hollywoodzkiego kina.
Tylko dlaczego nikt mu nie wyleczył nogi... ;)?
Bo ma Candidę Auris... ;)
I DOSYĆ SPORO #LSD
CZEKAŁEM JEDNAK NA INNĄ HISTORIĘ:
ACZKOLWIEK TAKIE SNY ZDARZAJĄ SIĘ NIE BEZ POWODU!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz