Dużo tu #Hioba i jego modlitw (TYLKO NIE PODPISAŁEM, oraz stare porady na kandydozę i brak wielu linków)
...
JAKAŚ CZĘŚĆ TEGO BLOGA JEST SPOWODOWANA NERWICĄ WYWOŁANĄ PRZEZ CANDIDĘ AURIS ;) ........................ (i jest tu #ulepszony Hiob)
"Geostorm" to film Deana Devlina z Gerardem Butlerem nawiązujący moim zdaniem do najlepszych tradycji filmów katastroficznych ostatnich lat nie ustępując takim filmom jak "2012" czy "Pojutrze". Tak więc film opowiada o międzynarodowej sieci nowoczesnych satelitów pogodowych dzięki którym rządy krajów całego świata unikają katastrof naturalnych na świecie. Gdy system zaczyna szwankować na całej planecie zaczynają powstawać niezwykłe anomalie pogodowe szkodzące na niespotykaną dotychczas skalę. Do ich naprawy zostaje oddelegowana dwójka Lawsonów braci o kompletnie różnych charakterach (wspomniany wcześniej Gerard Butler i Jim Sturgess) którym pomagają dwie piękne i urocze panie: agentka Sarah Wilson (w tej roli Abbie Cornish) oraz kosmonautka Ute Fassbinder (Alexandra Maria Lara). Okazuję się że za awariami stoi spisek na samych szczytach władzy...
Jeśli chodzi o grę aktorską to stoi ona na pewno na dobrym poziomie i opiera się na doskonale nam znanych stereotypach charakterologicznych, co moim zdaniem jest tylko plusem w tego typu produkcjach. Nie o jakieś zawiłości fabuły tu chodzi ale o sprawnie poprowadzoną intrygę, która stoi na odpowiednio dobrym dla tego typu kina poziomie. Mamy tu oczywiście również do czynienia z całkiem niezłymi efektami specjalnymi których nie mogło zabraknąć w dobrym kinie katastroficznym naszych czasów.
Podsumowując polecam film miłośnikom inteligentnych filmów katastroficznych, tacy na pewno nie zawiodą się na seansie i będą chłonąć fabułę aż do końca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz