TRZA KLIKNĄĆ BO CZASAMI FILMIKI SIĘ NIE ŁADUJĄ ;)

a tu zakupy zdrowotne... ;)

poniedziałek, 22 stycznia 2018

"Ignacy Loyola" (2016)




Film "Ignacy Loyola" jest swojego rodzaju ewenementem i doskonale pokazuje w jaki sposób współcześni dystrybutorzy traktują kino o nieco niszowym znaczeniu jak ten właśnie film: premiera światowa miała miejsce w lipcu 2016 roku, podczas gdy na nasze ekrany zawitała dopiero w tym miesiącu. Chociaż tak prawdę mówiąc dobrze, że miało to w ogóle miejsce, bo film jest naprawdę nieco nietypowy jak na współczesną kinematografię. Stanowi on koprodukcję hiszpańsko/filipińską i wydaje mi się, że jego tematyka i styl dobrze oddaje kulturę tych dwóch katolickich krajów. Fabuła jego bowiem koncentruje się na żywocie świętego Kościoła katolickiego Ignacego Loyoli. Pewnym wycinku jego żywota trzeba napisać. A trzeba przyznać, że żywot miał barwny.




(TYPOWY OKRES DORASTANIA)


Początki drogi Loyoli do tego aby zostać świętym Kościoła katolickiego i założyć Towarzystwo Jezusowe były bowiem zgoła nieświęte i podchodziłyby bardziej pod treść filmu akcji niż jakiegoś żywota świętego (które to zresztą nasz bohater ma również okazję czytać). Mamy tu więc okazję obserwować iście hollywoodzką przemianę naszego bohatera, która zresztą miała często miejsce również w przypadku wielu świętych Kościoła.






Przemiana ta jednak choć dosyć filmowa nie jest pokazana trzeba przyznać w typowo hollywoodzki sposób. Widać na każdym kroku że jest to bowiem film religijny, chociażby poprzez charakterystyczną lekkość w jaki sposób prowadzona jest narracja. Jednak grono odbiorców tego filmu może być przez to większe co można zrozumieć i się do tego dostosować. Sam film łączy w sobie wiele klisz z różnych gatunków i można w nim znaleźć elementy zarówno kina przygodowego i fantasy, jak i również kina historycznego. Wiele tu pod tym względem nawiązań do starego kina religijnego spod znaku hollywood, jak i również bardziej plastyczne sceny przypominające nowsze produkcje. Jeśli chodzi o sedno sprawy i samą treść to najważniejszym motywem jest właśnie sama przemiana Loyoli z grzesznika w świętego i jako taka jest ona ukazana w dobry jak na ten gatunek sposób. Trzeba tu zaznaczy, że to dzieło nieco inne od chociażby obecnego niedawno na naszych ekranach "Zmartwychwstałego". Ale to najwyraźniej "wina" tego że to produkcja niehollywoodzka, z nieco innym nastawieniem do widza czy też budżetem.


Trailer filmu:



Film na pewno będzie gratką dla każdego miłośnika filmów religijnych, jak i dla każdego kto chce znaleźć coś nieco innego od współczesnego hollywoodzkiego kina.



Tylko dlaczego nikt mu nie wyleczył nogi... ;)?

Bo ma Candidę Auris... ;)

I DOSYĆ SPORO #LSD



CZEKAŁEM JEDNAK NA INNĄ HISTORIĘ:




ACZKOLWIEK TAKIE SNY ZDARZAJĄ SIĘ NIE BEZ POWODU!



środa, 17 stycznia 2018

Spellforce: Zakon Świtu (2003)


Spellforce: Zakon Świtu to gra studia Phenomic z 2003 roku będąca jedną z najsłynniejszych hybryd dwóch gatunków: strategii czasu rzeczywistego (RTS) i gier fabularnych (RPG). I trzeba dodać, że w obu tych rolach spisuje się znakomicie. Gra doczekała się dwóch dodatków i takiej samej liczby kontynuacji, z której ostatnia trafiła niedawno na rynek. Ciekawa fabuła spotyka się tu bowiem ze znakomitą (choć jak na oldskulowy gatunek strategii niepozbawioną przestojów) warstwą gamingową. Jak na dobrą hybrydę tych dwóch gatunków ma ona dwa rodzaje misji w trakcie rozgrywki: typowo RPG-owe, gdzie kierujemy grupą bohaterów, gdzie duże znaczenie ma kreacja naszej postaci, oraz dobór "towarzyszy", a także RTS-owe gdzie kierujemy oddziałami złożonymi z sześciu nacji: ludzi, elfów, krasnoludów, orków, trolli, oraz mrocznych elfów. Nasz główny bohater jest tzw. Runicznym Wojownikiem - tworem służącym znacznie potężniejszym od siebie magom w roli żołnierzy, których życiowa esencja została zaklęta w kamieniach runicznych. W tej roli zostajemy przywołani przez potężnego i jedynego żyjącego Maga Kręgu - członka stronnictwa rywalizującego kiedyś o wpływy i władzę nad światem, a obecnie niemal wymarłego - Rohena. Obdarza on nas wolna wolą (uniezależniając nas od siebie) i zleca zdanie - mamy przeciwstawić się tajemniczej sile która atakuje znany nam świat. Z czasem wszystko wskazuje na to, że Rohen nie jest ostatnim Magiem Kręgu pozostały przy życiu...


Na screenie wersja niemiecka (w polskiej napisy i podpisy są przetłumaczone)


W warstwie gamingowej mamy tu do czynienia z przemieszaniem gatunków fabularnego i strategicznego. W warstwie strategicznej mamy tu do czynienia z dowodzeniem oddziałami różnego rodzaju podzielonymi z grubsza na trzy rodzaje dla każdej ze stronnictw: żołnierzami walczącymi w zwarciu, na odległość, oraz będącymi przeważnie (choć nie zawsze) jednostkami specjalnymi: magami. Uzupełnieniem części militarnej rozgrywki RTS-owej jest warstwa ekonomiczna, gdzie mamy do czynienia z wieloma rodzajami surowców (innymi dla każdej z kierowanych przez nas nacji) za które możemy wznosić różne rodzaje budowli oraz w specjalnych runicznych monumentach powoływać wojska. Warstwa RPG-owa ma nam z kolei do zaoferowania rozwój naszego bohatera, który możemy podzielić na dwa elementy: przyznawanie naszemu bohaterowi odpowiednich cech, oraz umiejętności. Rozwój tych drugich zależy od poziomu tych pierwszych. Do tego trzeba dodać możliwość kompletowania naszej drużyny z której największy pożytek mamy w misjach fabularnych. Tu mamy z kolei do czynienia z bohaterami posiadającymi określone profesje, i podobnie jak my statystyki i umiejętności. I tak mamy możliwość rekrutowania podobnym nam Wojowników Runicznych spośród mentatów, czarnoksiężników czy wojowników. Zarówno siebie jak i naszych towarzyszy możemy ekwipować w określony sprzęt i uzbrojenie, które zależne jest od naszego poziomu i umiejętności.



Warstwa fabularna prowadzi nas przez szereg misji połączonych ze sobą wątkiem głównym, oraz misjami pobocznymi w których mamy możliwość poznawania historii, która nie należy z całą pewnością do szablonowych i można ją porównać spokojnie do najlepszych klasyków gatunku zarówno RTS, jak i RPG. Samo zakończenie z pewnością zaskoczy niejednego wyjadacza który na dobrych fabułach zjadł zęby...

Trailer gry, będący jednocześnie jej intrem:


Spellforce może stanowić klasyczny przykład znakomitego połączenia dwóch traktowanych współcześnie (niesłusznie) nieco po macoszemu gatunków, koło których wielbiciele tychże na pewno nie mogą przejść obojętnie, biorąc pod uwagę bogactwo zawartej w tej produkcji znakomitej fabuły, oraz równie znakomity gameplay...